Arizer XQ2 waporyzator stacjonarny do suszu

U mnie zabrakło próbki ziół do aromaterapii w zestawie. Akcesoria są szklane, więc warto zabezpieczyć się na wypadek stłuczenia o zapasowe, gdyż w zestawie niektóre części są pojedyncze. Cloud Bowl jest super i wcale nie wymaga sporej ilości suszu - oczywiście to zależy z której strony go wsypujemy. Poza tym susz można napakować do samego sitka w celu microdosingu ;)

Używam waporyzatorów od 5 lat. Przeszedłem drogę od Fenix mini, przez VapCap aż po Arizer Air MAX, którego używam do dziś. I jak uwielbiam Air MAX za całokształt, tak musiał ustąpić podium Arizer XQ2. Ten waporyzator jest zdecydowanie warty każdej złotówki, a poniżej wyjaśnię dlaczego tak myślę. Odczucia - rzecz chyba najważniejsza. Ustnik czy to w baloniku, czy w przypadku węża jest szklany. Człowiek wypije piwo z puszki i się nie otruje, a jednak z odpowiedniej szklanki czy kufla smakuje jakby lepiej. W przypadku wężyka którego preferuję, para jest bardzo chłodna. Klasę chłodniejsza niż w Arizer Air MAX, do Fenix mini nawet nie można porównać. Pełna chmura nie drażni gardła ani płuc. Jest naprawdę przyjemnie. Susz nie jest też ubijany, przez co powietrze przechodzi znacznie łatwiej niż w poprzednich waporyzatorach. Efektywność - Niektóre rodzaje ziół są w cenie, więc i wchłanialność chociażby witaminy T jest istotna. Tutaj jest petarda. Również klasa wyżej niż w Arizer Air MAX i również nie ma sensu porównywać go do Fenix Mini. Zdecydowanie najwydajniejsza maszyna w moim posiadaniu. Podejrzewam że ma to związek z luźnym wsypaniem suszu i swobodnym przepływem powietrza. Jest to niestety opcja głównie do waporyzatorów stacjonarnych, ponieważ wymaga dużej komory i mocnej grzałki. Tutaj chciałbym również odnieść się do minusa który dał sam sklep Vapefully - "Cloud Bowl wymaga sporej ilości suszu." - otóż nie wymaga. W instrukcji jest jedynie by suszu nie ubijać, a nie że komora musi być pełna. Można równie dobrze nabić 0.1g i odczucia czy efektywność nie stracą na jakości. Żeby nabić pełną komorę, to już potrzeba ekipy lub nazywać się Snoop Dog ;). Mycie - rzecz ważna, bo chyba nikt nie lubi jak zapchane sitka utrudniają przepływ pary. Konstrukcja powoduje że samego waporyzatora nie trzeba czyścić, ponieważ nie ma kontaktu z suszem. To co trzeba zrobić, to wrzucić komorę i sitko do pojemnika z izopropanolem, zostawić na noc, wyjąć, zdjąć luźne kawałki suszu papierem i viola!, możemy waporyzować. Rozwiązanie wspaniałe, bo przecież waporyzator ma służyć do przyjemności, a nie do mycia. Zestaw - ostatnia rzecz na którą w szczególności chciałbym zwrócić uwagę. Jest wszystko co potrzebne do waporyzacji, a nawet ciut więcej. Nie trzeba dokupować wężyka jak w przypadku drogiego Volcano - oba sposoby waporyzacji są dostępne od razu. Komora się stłukła i humor popsuty? Nie tutaj - w zestawie są 2 komory. Producent zaleca wsypać susz bezpośrednio do komory bez metalowego sitka na spód, ale jak wolisz drobniej mielić to masz je w zestawie. Komora do aromaterapii to bajer, ale nie powiem że wypróbowałem ze skórką pomarańczy i naprawdę fajnie działa. Jeżeli jakieś akcesorium można by było użyć z tym waporyzatorem - jest od razu w zestawie. Bardzo doceniam takie podejście, szczególnie w czasach gdzie do telefonu nie dają nawet ładowarki. Cała reszta jest po prostu ok. Wykonanie ładne, wyświetlacz czytelny, nagrzewa się znacznie szybciej niż odpowiedniki na akumulatorach. Szklane elementy są podatne na zbicie, ale szklanki w domu tak samo, a jednak plastikowych raczej nie używamy. Jedyna rzecz do której przyczepiłbym się na siłę, to silikonowy wężyk. Mogli dać jakiś ładny czarny oplot i wyglądałoby znacznie estetyczniej. No ale to już wymyślam trochę, a pewnie nie wymienię go na ładniejszą alternatywę. Podsumowując - zdecydowanie polecam dla najbardziej wymagających. Jeżeli używasz przenośnego waporyzatora, to ten zakup zacznie się zwracać od pierwszego użycia przez oszczędniejsze zużywanie materiału.

Arizer XQ2 to bardzo przyjemny waporyzator. Długo używałem do wapowania przenośnego Firefly 1, który znany jest z jakości waporyzacji , a dokładniej z wysokiej jakości doznań smakowych. Do niego będę porównywał Arizera chociaż posiadałem jeszcze Grizzly Guru, jednak jakość wapowania z Grizzly była niższa od Firefly. Obawiałem się, czy ten stacjonarny sprzęt z Kanady dorówna Firefly - zupełnie niepotrzebnie. Smak jest klarowny, głeboki i satysfakcjonująco pełny. Co do wydajności jednak - tutaj Arizer przebija Firefly na głowę. Już czuję te oszczędności, w porównaniu z paleniem skrętów, zużycie suszu jest 1/3 niższe. W porównaniu z Firefly też wychodzi więcej chmur. Nie mam dokładnego przeliczenia, jednak 3 stopnie wiatraczka, pełna gama temperatu (czego stary Firefly nie miał) pozwalają na pełną kontrolę nad doznaniami z sesji. Podwójna komora spalania (Cloud/Flavour) to do tego kropka nad i, używamy ilościowo suszu tyle ile potrzeba. Podsumowując, Volcano Classic był w moim zasięgu (choć z bólem), jednak chciałem dać szansę XQ2 i się nie zawiodłem. Szczególnie, że po jednej sesji z balonem, przesiadłem się na wężyk i używam głównie jego. To mocny i uniwersalny stacjonarny waporyzator, który mam nadzieje posłuży na lata. P.S. Muszę też pochwalić Vapefully, znalazłem Arizera stówkę taniej u innego dystrybutora - w przeciągu 15 minut rozmowy na czacie miałem wygenerowany kod ze zniżką o te sto PLN, także ich gwarancja najniższej ceny to nie tylko trik marketingowy ;) Polecam zarówno Arizer XQ2 jak i vapefully.com.