Mighty + (Plus) waporyzator przenośny do suszu

Jestem absolutnie zachwycona moim najnowszym zakupem w VapeFully! Waporyzator Mighty+ (Plus) to prawdziwy sztos – solidny, łatwy w obsłudze, a do tego robi genialną robotę. Para jest gładka, smaczna i pełna aromatu. Widać, że to sprzęt z najwyższej półki, który będzie mi długo służyć. A susz Specjały Babci Marysi – Szał Miał CBD + CBG? Totalna petarda! Aromat super przyjemny, smak też na plus, a działanie to idealny balans między relaksem a lekkim pobudzeniem. Czuć, że to dobrze przemyślane połączenie CBD i CBG. Świetnie sprawdza się na wieczorny chill albo spokojny dzień. Dzięki, VapeFully, za szybkie zakupy i fajne produkty! Na pewno wrócę po więcej. 😊

Przesiadłem się arizera solo 2 na mighty plus, ponieważ pierwotnie zależało mi na dłuższej ekstrakcji i samej sesji, tak jak w arizerze. Lubię sobie posiedzieć z wapkiem w łapie i zaciągąc się na spokojnie. Więc pochopnie odrzuciłem tinymight 2, gdzie po przeczesaniu internetu wywnioskowałem że dłuższe sesje z nim nie są efektywne w porównaniu do krótkich. No dobra, ale po dwóch intensywnych tygodniach użytkowania niemieckiego dzieła powiem tak: Mighty plus to świetny waporyzator, z lepszą ekstrakcją suszu niz w solo 2, ale różnice wcale nie są takie wielkie. Sama sesja trwa znacznie krócej, do czego zdążyłem się już przyzwyczaić i w sumie uważam to nawet za zaletę. Wygoda użytkowania i sam design (chociaż wiem że mnóstwo ludzi go krytykuje) również bardziej mi odpowiada, arizer wygląda trochę jak alkomat. Chociaż jakość materiałów wykonania zdecydowanie na korzyśc solo 2, gdzie plastik nie wygra z aluminium. Tak samo bateria. Solo 2 jest nie do zajechania, mighty + trzeba częściej ładować. Natomiast jeżeli chodzi o plener, to mighty wygrywa, sesja jest krótsza, co z wiadomych względów działa na jego korzyśc, ale tylko w pakiecie z kapsułkami dozującymi, bez nich nie wyobrażam czyszczenia po sesji na dworze. Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony, ale niestety są też wady. Czyszczenie mighty, po każdej ekstrakcji trzeba opróżnić komorę i ją wyczyścić (chyba że korzysta się z kapsułek dozujących, ale je też trzeba potem konserwować więc z nich nie korzystam wapując samemu), jednostkę chłodzącą też, co jakiś tydzień max dwa trzeba rozebrać i moczyć w izopropylu, w porównaniu z arizerem jest to strasznie upierdliwe i tutaj solo 2 deklasuje mighty. Do tego trzeba liczyć się z zakupem dodatkowych akcesoriów, jak ktoś chce szybko ładować urządzenie to potrzeba kupić ładowarkę, jak ktoś nie chce rozstawać się z wapkiem, to trzeba dokupić jednostkę chłodzącą podczas gdy jedna będzie w trakcie konserwacji (moczenie w iso, a potem suszenie). Podejrzewam, że uszczelki też trzeba będzie wymieniać z biegiem czasu. Sama cena wapka też jest zdecydowanie za duża w porównaniu z tym co oferuje. Biorąc pod uwagę że solo 2 jest prawie o 1k pln tańszy. Gdybym zaczynał przygodę z waporyzacją i kupował pierwszy waporyzator, to na pewno wolałbym solo 2, o ile dłuższy czas sesji nie jest przeszkodą. No i to jest taki dziwny casus, bo pomimo tych wad wciąż uważam że mighty plus to świetny waporyzator i z całym swoim negatywnym bagażem przewyższa solo 2. Uwielbiam robić sesje właśnie z nim. Arizer został odstawiony i jest używany sporadycznie. Jednakże gdybym miał cofnąć czas to wybrałbym zdecydowanie tinymight 2. Do dłuższych sesji miałbym arizera, do codziennego użytku tinymight 2. Ps. Info do vapefully, nie wysłaliście mi młynka dołączonego do zestawu wraz z zakupem! Nie narzekam jednak, nie potrzebuję go, a Wasz sklep uwielbiam za robotę jaką robicie w celu promowania waporyzacji i ogólnie za wszystko co robicie. yo!

Działa tak jak należy. Nie płaci się za fajerwerki, lecz za jakość wykonania, kraj pochodzenia oraz materiały z których jest zrobiony. Solidna konstrukcja. Co prawda przy pierwszym przepłukaniu zgubiłem jedną z uszczelek, a te które są jako zapasowe w zestawie, nie pasują idealnie. Dlatego też do końca nie wiem czy przepływ jest taki jaki ma być ale chmury są dobre. Wchodzi ok. 0.2-0.4g i starcza na dobre 3-4 chmury, gdzie później każda kolejna jest coraz mniejsza aż wszystko się zwapuje.

Szkoda się rozpisywać, sprzęt petarda. Jedyną wadą jest cena, ale jeżeli jest akceptowalna, to nie ma się nad czym zastanawiać, bo jeszcze wszystkie wykupią.

Jest to mój pierwszy waporyzator, który kupiłem, wcześniej używałem tylko waporyzatorów od znajomych i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że Mighty+ jest niezastąpiony i niezawodny. Jakość pary jest świetna, dość szybko się nagrzewa i przepływ powietrza jest bardzo dobry. Mighty+ ma bardzo elegancki wygląd, dobrze leży w ręce i praktycznie wszędzie się zmieści ,czy to do kieszeni lub plecaka . Ja jestem bardzo zadowolony z tego urządzenia i czuję że starczy na dość długie lata użytkowania

Zgodnie z nazwą - potężny waporyzator ;) Jest to mój drugi sprzęt a wcześniej używałem V3 MAX PR. Mighty+ ma zdecydowanie najlepszą jakość pary, wygodę użytkowania oraz baterię. Z minusów to gabaryty, ponieważ w porównaniu do V3 MAX PR jest dużo mniej dyskretny, oraz cena, jednak jeżeli ktoś jest przygotowany na taki wydatek, to nic lepszego na rynku nie znajdzie.

Długo zastanawiałem się nad kupnem, jakby nie było cena przerażała, ale po wszystkich za i przeciw kupiony i była decyzja trafiona. Nie umywa się do mojego pierwszego Fenixa Mini czy VapCapa(od kumpla). Smak i przede wszystkim działanie przy maksymalnym wykorzystaniu mniejszej ilości suszu jest nie porównywalny. Warto oj warto!

Przesiadka z arizera solo 2/vap capa na mighty’ego. Jeśli ktoś ma dylemat, to na prawdę warto. Coś pięknego!

Super sprzęt wysokiej jakości, działa bez zarzutu. Polecam sklep, expresowa wysyłka a wrazie potrzeby szybki kontakt

Jest to mój pierwszy waporyzator, trochę się zastanawiałem nad wyborem, ale jak weszły promocje to stwierdziłem, że teraz albo nigdy, co prawda czekałem z trzy tygodnie, ale nie narzekam. Generalnie jestem bardzo zadowolony poza faktem, iż po pierwszym wyjęciu łyżeczki z dołu i ponownym jej włożeniu była tam strasznie luźna, podkreślając formę przeszłą, ponieważ już mi gdzieś wypadła i się zgubiła. Podobnie jak jedna z mniejszych uszczelek wpadła mi do otworu w zlewie przy polewaniu gorącą wodą po kąpieli w alkoholu izopropylowym, lecz tutaj akurat to w 100% moja wina:/